Bo jak inaczej stwierdzić, gdy prawie rok w rok walka o najwyższe cele kończy się na najniższym stopniu podium? Przekonują się o tym koszykarze IKS-u Konstancin, którzy zostali trzecią ekipą Polskiej Ligi Koszykówki Na Wózkach.
W ogóle sezon 16/17 był walką z niepewnością. Lepsze turnieje ligowe mieszały się z katastrofalnymi gdzie notowano podwójne porażki (w tych rozgrywkach obowiązywał następujący system: turnieje podczas których grały zespoły w grupach3/4-zespołowych, zawsze jeden zespół pauzował). Po heocznej walce dotarli do turnieju finałowego, który rozegrano kilka dni temu w Rzeszowie.
A tam… w półfinale trafili na późniejszych triumfatorów – Start Rzeszów. Podopieczni Wojciecha Makowskiego tak naprawdę dominowali tylko na początku spotkania, momentami przewaga wynosiła 8 punktow. Jednak to lepiej znający parkiet gospodarze przejęli inicjatywe i nie oddali prowadzenia do końca meczu, czego efektem końcowym był rezultat 51:83 i jedyne co pozostało to walka o brąz.
W ostatnim dla IKS-u akcie sezonu przyszło się zmierzyć z Mad Devils Victorią Mieroszow, która po raz pierwszy dostąpiła zaszczytu walki o czołowe lokaty krajowego czempionatu. Tym razem ekipa z Konstancina wiedziała jak "ugryźć" rywala, zbierane przez kilka ostatnich lat doświadczenie zaprocentowało dość jednostronnym widowiskiem. Równo z końcową syreną na tablicy pojawił się wynik 86:59 a dwie godziny temu zawisły na ich szyjach brązowe medale. Z obowiązku kronikarskiego dodamy że Start Rzeszow w wielkim finale pokonali Stal-Pactum Scyzory Kielce 61:57, a najlepiej punktującym zawodnikiem był Rafał Tyburowski.
DL fot. za IKS Konstancin