Miałem kiedyś sen…drużyna z Powiatu Piaseczyńskiego znajdowała się na obrzeżach piłkarskich salonów. Był rok 2009, a ja jako mały dzieciak kolekcjonowałem kolejne Skarby Kibica Przeglądu Sportowego. Skarb Kibica niższych lig, a w nim KS Piaseczno. Wyglądało to wspaniale. Jako dziecko mogłem poczuć dumę z mojego miasta, z zawodników, którzy godnie reprezentowali Piaseczno w futbolowym świecie.
Miałem wcześniej sen…krocząc ulicami Piaseczna obserwowałem plakat reklamujący mecz barażowy o awans do 3 ligi, w którym Piaseczno miało walczyć z Okęciem Warszawa. W niespełna 4 dni warszawiacy wracali na tarczy do domu, gdyż dzielna piaseczyńska armada rozgromiła ich w tym boju aż 9:2. Kolejne dni upłynęły i przyniosły upragniony triumf nad Ceramiką Paradyż. Triumf dający naszej dumie awans do ligi trzeciej. Awans, który dali nam Samuelson Chakwuma Odunka, Maciej Jankowski, czy Grzegorz Gromadzki.
Miałem później sen…na arenie piaseczyńskiej walczyć miał KS Piaseczno z Radomiakiem Radom. Był to mecz na szczycie 3 ligi. W Piasecznie nie było pięknej areny dla takich zmagań, wystarczyć musiał nam przestarzały stadion. Nie było to miejsce godne gladiatorów, jednak Ci postanowili zaszczycić je swoją obecnością. Śnili mi się wspaniali zawodnicy, którzy mimo warunków, w jakich przyszło im grać, potrafili stworzyć wspaniałe piłkarskie widowisko. Boiska nie było, lecz byli oni…piłkarscy gladiatorzy.
Miałem znów sen…Wojownicy dzielnie walczyli mimo wszelkich kłód, które los rzucał pod ich nogi. Rywalizowali jak równy z równym z silnymi oponentami. Sen trwał dwa piękne lata. Drużyna na boisku pokazywała siłę i wielu solidnych futbolowych wyjadaczy musiało uznać jej wyższość. Kibice nie mogli narzekać na brak boiskowych emocji. W jednym tygodniu musieliśmy przełknąć gorycz porażki, by w kolejnym pławić się w glorii zwycięzców. Emocje były zmienne, jednak były nasze…piaseczyńskie.
Miałem piękny sen, lecz ludzie w garniturach, siedzący przy suto zastawionych stołach, brutalnie mnie z niego wybudzili. Stoję na trybunie i obserwuję wspaniałą murawę stadionu w Piasecznie, obok niej w świetle słońca pławi się piękna nowa bieżnia, a kilka metrów dalej obserwować mogę nowoczesne boisko ze sztuczną nawierzchnią. Mamy piękny obiekt, przy którym dawna arena gladiatorów wygląda jak biedny kuzyn. Gladiatorzy jednak zniknęli i już tu nie wrócą. Ich następcy budzą się stopniowo do życia na gruzach dawnego imperium. Oby tym razem wandale w marynarkach nie odebrali nam marzeń. Oby narodzili się nowi herosi, którzy dadzą nam kolejny, piękny sen…
Artur Strzelecki fot. DL