Zbyt wielkie oczekiwania musiały dosięgnąć część niedoświadczonej kadry Sparty Jazgarzew. Zbyt wielkie oczekiwania okazały się nadaremne, gdyż nie tak sobie większość obserwatorów wyobrażało inaugurację sezonu w wykonaniu podopiecznych Witolda Faliszewskiego w potyczce z Mszczonowianką Mszczonów. Kraina słynnych term cieszy się ze zdobycia 3 punktów i czterech bramek przy utracie jednego gola.
Początek spotkania nie wskazywał na to, by doszło do tragedii na boisku gospodarzy, choć na jakikolwiek zryw emocji wydanych z gardeł publiczności trzeba było czekać aż do 13 minuty. Wówczas debiutujący w zespole jedynego IV-ligowca z naszego terenu, Paweł Wysocki nie znalazł współnego języka z Łukaszem Dąbrowskim i tylko cud uratował Przemysława Ryczko od utraty bramki. Kilkadziesiąt sekund później mogło się skończyć dla gospodarzy tymczasowym prowadzeniem, gdyby Orłowski zdołał przymierzyć w światło bramki.
Napór prostokąta obramowanego w metalową konstrukcję trwał nadal. Zbigniewowi Obłuskiemu nie poszczęściło się na tyle, by dosięgnąć zmierzającej na jego głowę futbolówki. Następie inny debiutant w talii Witolda Faliszewskiego – Cezary Kur trafił prosto w ręce golkipera gości. Mały błąd obrony oraz Ryczki, który się przypadkiem potknął o wystający kępek trawy mógł kosztować bardzo wysoką cenę. I zemściło sie to w 38 minucie gdy zawiodła para Dąbrowski – Wysocki, lukę wykrył jeden z przyjezdnych i pokonał bezradnego golkipera gospodarzy.
Początek drugiej połowy zaczął się od prawdziwej bomby otwierającej tragizm tego meczu. Ledwie ze środka kopnięto futbolówkę a wracający po kontuzji bramkarz Sparty musiał uznać wyższość ubranych w niebieskie koszulki i białe spodenki Mszczonowian. Przez następny kwadrans próbowano jakoś odrobić 2-bramkową stratę z tym że finał tych starań nie do końca zadowalał widzów na stadionie w Wólce Kozodawskiej. Któryś z piłkarzy gosci huknął jakby od niechcenia, Ryczko próbował piąstkować lecz wycelował prosto w siatkę którą strzegł.
3 minuty później wywiązała się jedyna skuteczna akcja ,,czerwonych spartan". Orłowski podał na lewe skrzydło do Obłuskiego. Ten popędził na skraj pola karnego, odegrał do Orłowskiego który nie miał nic innego do roboty, tylko umieścić piłkę w bramce, co uczynił.
Zemsta okazała się jeszcze bardziej perfidna niż się można było tego spodziewać. Rzut wolny dla gości, jeden z tamtejszych graczy przycelował prosto w okienko nie dając szans na obronę strzału. Do końca meczu nie zdołała stworzyć sobie chociażby jednej klarownej sytuacji by móc zmienić wynik.
Po meczu jedynym odważym, który zdołał cokolwiek nam powiedzieć był ten, który na swe barki musial przyjąć największy ciężar, czyli 4 bramki trafione przez gości.
Sparta Jazgarzew | Mszczonowianka Mszczonów |
Bramki: | |
![]() |
![]() |
![]() |
|
![]() |
|
![]() |
|
Kartki: | |
![]() |
Sparta: Ryczko – Kłosek, Dąbrowski, Wysocki, Fąfara Marcin (k) – Krzyżański (72' Wójcik), Orłowski, Sokół (56' Fąfara Marek), Bacprzak (56' Borowski), Kur (56' Francuz) – Obłuski
Mszczonowianki: Le Minh – Łojszczyk, Pastewka, Darnowski, Skórzyński, Łopata, Bogołębski (65’ Miller), Ciesielski, Nawrocki, Dębowski (82’ Oroń), Dobski (76’ Białek)
DL, fot. SS